bilboard.jpg (39218 bytes)
  start   organy    organiści   festiwale   koncerty    konkursy   galeria    wypowiedzi   linki    kontakt   Inowrocław  

Festiwal Organowy

Nieprzychylny los inowrocławskich organów

Organy, jak mawiają z zachwytem koneserzy, to królewski instrument, lecz trudno użyć takiego określenia wobec skazanych na ostateczne zniszczenie organów w inowrocławskich świątyniach. O świetności tych instrumentów świadczą dziś jedynie stare, podniszczone tabliczki, na których najczęściej widnieje znane w Europie przełomu XIX i XX wieku nazwisko niemieckiego budowniczego organów - Wilhelma Sauera, ucznia dwóch najsłynniejszych mistrzów tworzących "piszczałkowe arcydzieła": A. Cavaille-Colla i E.F. Walckera. Firma Sauera powstała w Niemczech w 1835 r.. Wybudowała ponad tysiąc instrumentów w Europie, Ameryce Pd. i Azji, i choć trudno w to uwierzyć, to aż sześć instrumentów tej firmy trafiło do Inowrocławia!
Pierwszy z nich został wybudowany w kościele ewangelickim (dziś kościół p.w. św. Krzyża) w 1863 r., a zastąpił go kolejny, zachowany do dzisiaj instrument Sauera z 1902 r. . W 1886 r. Sauer wybudował instrument dla kościoła p.w. Św. Mikołaja, a w 1948 r. jego miejsce zajął sprowadzony ze Śląska, zachowany do dzisiaj, instrument tej samej firmy, wybudowany w 1934 r.. W 1901 r. Sauer stworzył kolejny instrument dla kościoła p.w. Zwiastowania NMP, który również zachował się do dzisiaj, a w 1905 r. powstały nieistniejące już organy w zabytkowym kościele Imienia NMP. Przytoczone więc fakty świadczą o tym, że Inowrocław był na przełomie XIX i XX w. prężnie rozwijającym się miastem, które stać było na zamówienie instrumentów u samych mistrzów sztuki organmistrzowskiej.
Współcześni inowrocławianie otrzymali w spadku po tych pięknych czasach trzy instrumenty Sauera oraz równie ciekawy instrument niemieckiej firmy Schlag & Söhne, sprowadzony do Kościoła Garnizonowego w 1932 r. .Ten cenny spadek okazuje się jednak utrapieniem, gdyż utrzymanie organów w należytym stanie wymaga sporych nakładów finansowych, o których trudno myśleć, gdy w mieście brak pracy i środków na zapewnienie podstawowych potrzeb wszystkim mieszkańcom Inowrocławia. Nic więc dziwnego, że stan inowrocławskich organów przypomina obecnie raczej zbiorowisko kurzu, rdzy i spróchniałego drewna. Dźwięki tych instrumentów z każdym dniem stają się coraz słabsze i coraz częściej brzmienie ich szlachetnych dawniej głosów upodabnia się do jęku, przepowiadając tym samym rychły koniec dzieł niemieckich organmistrzów. Stąd też tanie elektroniczne wynalazki stają się pozornie atrakcyjnym "instrumentem", którym chętnie zastępuje się tradycyjne organy, ale jak mówi stare mądre przysłowie: "Nie wszystko złoto, co się świeci". Czy znajdzie się więc ktoś, kto "ogłosi amnestię" inowrocławskim organom, skazanym na zagładę za nieprzychylny los?

opracowanie tekstów Agnieszka Krokowska, copyright  inowrocław.info.pl  2004-2006